Zeskoczyłam z pułki skalnej. Znikła jak tylko oderwałam od niej stopę.
-Znowu?-spytał Estet z tym swoim podłym uśmieszkiem na twarzy.
-A co jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?-odpowiedziałam pytaniem.
Sala ćwiczeń była wielkim prostokątem o wysokim suficie. Była podzielona na pół białym pasem. W pierwszej połowie stało coś na podobieństwo ringu a za nim pułki z bronią. Druga połowa była pusta i chroniona magicznie. Gdyż właśnie jej używano do ćwiczeń z użyciem magii. Stałam za linią po drugiej stronie.
-No dobra!-krzyknął Estet.-Dzisiaj dzień pierwszy. Możecie chodzić po sali i robić co chcecie! Tylko nie zróbcie sobie krzywdy! Dopiero jutro zaczną się prawdziwe lekcje!
-Czyli dzisiaj jeszcze nie walczymy?-spytałam.
-Nie dopiero jutro-odparł Estet.
Łaziłam bez większego celu i strzelałam płomieniami w manekiny. Usłyszałam jęk więc się odwróciłam. Zobaczyłam, że Henry leżał na ziemi otoczony przez pięciu innych chłopaków. Estet musiał wyjść-pomyślałam. Podbiegłam do nich i stanęłam koło Henrego.
-Zostawcie go-warknęłam.
-Bo co nam zrobisz?-zapytał jeden a reszta wybuchła śmiechem.-Jest nas więcej i jesteśmy silniejsi. Jakoś nie wierzę, że umiesz władać Inviliti.
Chłopak wycelował we mnie ręką z której wystrzelił płomień. Oczy błysnęły mi jaśniej kiedy odbiłam pocisk. Moja skóra zaczęła się zmieniać w łuski. Opadłam na kolana. Kiedy otworzyłam oczy byłam już prawdziwą sobą. Czyli miałam ponad dwa metry. Wyglądałam jak lwica tylko zamiast sierści miałam złote łuski. Język miałam jak u węża i oczy też. Miałam nie cztery tylko sześć nóg. Zęby były o wiele ostrzejsze niż u zwykłych drapieżników a do tego zakrzywione do tyłu. Stanęłam na dwóch tylnych łapach z czterema pozostałymi machałam w górze. Warknęłam przeciągle.
Napastnicy zaczęli się cofać. Położyłam się przy Henrym i kiedy ktoś chciał podejść zaczynałam warczeć. W końcu przeszedł Estet. Podszedł do mnie i przyklęknął. Wyglądał przy mnie jak dziecko. Fakt miałam ponad dwa metry co akurat działało na moją korzyść. Zmieniłam się z powrotem w swoją ludzką postać.
-Dzięki-wyjąkał Henry.
-Nie ma za co-odpowiedziałam.
-Co się stało?-spytał Estet.
-Zaatakowali Henrego więc mu pomogłam.
-Którzy?
Pokazałam mu sprawców. Zostali ukarani. Każdy dostał po dwieście batów za to, że zaatakowali Henrego z za to, że próbowali walczyć ze mną. Uśmiechnęłam się na wspomnienie ich przestraszonych min. Piękny widok, naprawdę.
Na następną lekcje poszliśmy do Tonego. Weszliśmy do klasy. To nie była taka typowa klasa. W pierwszej połowie były poustawiane stare dębowe ławki. Na samym końcu wisiała tablica. Pusta przestrzeń służyła do pokazywania. Tony wszedł do klasy za nim szedł Shadow.
-Witaj klaso ,,C" dziś pokażę wam jak walczą dwa wampiry. Shadow wyjdź na środek-chłopak posłuchał i po chwili stał już na miejscu.-Mora może zechcesz pokazać im co potrafisz?
-Jasne-odpowiedziałam z uśmiechem.
Stanęłam na przeciwko Shadowa. Chłopak pokazał kły i warknął. Zrobiłam to samo. Tym czasem Tony tłumaczył co robimy.
-Wampiry zaczynają walkę od pokazania kłów i warknięcia. W ten sposób próbują wystraszyć przeciwnika. Potem się na siebie rzucą. Zaczną gryźć. Ale wasze oczy nie wychwycą wszystkiego no chyba, że któryś z was jest wampirem.
Tak właściwie minęła ta lekcja. Owszem potem jeszcze walczyłam z Shadowem ale to już wszystko. Zajrzałam do planu i skierowałam się do klasy mistrza Kano. Jego klasa wyglądała tak samo jak poprzednia. Kano całą lekcje mówił o zasadach. Jak zwykle. Pierwsza lekcja u niego zawsze tak wyglądała.
Następnie poszliśmy na lekcje magii ale nie działo się nic ciekawego. Nadszedł czas na lekcja na Arenie. Ale coś się zmienił i mieliśmy iść na historię. Jako jedyna klasa była normalna. Zwykły kwadrat z kilkoma rzędami ławek. Oraz tablicą na końcu. Kiedy zadzwonił dzwonek do klasy weszła młoda kobieta. Ubrana była w długie granatowe spodnie, białą bluzkę i marynarkę pod kolor spodni. Była niska ale w miarę chuda. Nosiła okulary i miała brązowe włosy z blond pasemkami. Trudno było uwierzyć, że kiedyś walczyła na Arenie. Rysy twarzy miała łagodne a włosy zawsze spięte w kok. To jeszcze bardziej utrudniało uwierzenie, że mogła trzymać broń w ręku. Mimo to była zabójcza na Arenie. Wiedziałam to bo już kilka razy widziałam jak ćwiczy. Rozmyślenia przerwał mi jej głos.
-Jestem Reiven i będę was uczyła historii Czterech Królestw i Areny. Dziś jest dzień zapoznawczy. Zwykle mielibyście dzisiaj o tej porze lekcje na Arenie ale trwają tam walki. Od następnego tygodnia wszystko będzie zgodnie z planem-słysząc o Arenie poruszyłam się niespokojnie. Powinnam tam być. Kiedy Reiven
to zauważyła od razu powiedziała.-Mora Estet cię tam wzywa.
Zerwałam się z miejsca. Przebiegłam kwatery rekrutów i już byłam na miejscu. Zobaczyłam Esteta w środku. Też tam wbiegłam.
Arena wyglądała jak wielki kwadrat otoczony fosą. Odchodziły od niego cztery mosty prowadzące na widownie. Widzowie byli bezpieczni co chroniło ich pole plazmowe. Na Arenie stał Estet i jeszcze jacyś ludzie. Olśnienie przyszło dopiero po chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz