sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 1:Cztery Królestwa/Część druga

-Teraz nasi podopieczni się przedstawią-zapowiedział Estet.-Mora ty pierwsza.
 Mętorzy usiedli. Morrow i Shadow też. Zostałam sama na środku. Miałam na sobie czarne spodnie -rurki. Do tego białą bluzkę i czarną bluzę. Bluza była zapięta i miała naciągnięty kaptur. Tak żeby nie była widać moich włosów i oczu. Rozpięłam powoli bluzę. Moje białe włosy opadły falami na ramiona. Właściwie sięgały mi do piersi. Skórę miałam normalną. Czyli nie była ani blada ani ciemna. Moje oczy były złote. Z pewnością wyróżniałam się z tłumu i to nawet bardzo. Rysy twarzy miałam łagodne.
-Jestem Mora-powiedziałam. Kiedy milczenie się przeciągało a wszyscy się na mnie gapili prawie się roześmiałam.-Może jakieś pytania?
-Z jakiego jesteś rodu?-spytał ktoś z lewej. Zacisnęłam pięści akurat tego pytania chciałam uniknąć. No ale Estet zabije mnie jeśli nie odpowiem.
-Z rodu Silvów. Jestem ostatnią, Która nosi ten tytuł.
-Opowiedz swój życiorys!-krzyknął ktoś z końca sali. Cudownie tego też wolałabym uniknąć.
-No dobra. W wieku czterech lat zabito moich rodziców. Uciekłam i natrafiłam na mnicha. Ten zabrał mnie do klasztoru Czarnej Nocy. Uczyłam się tam sztuk walki, magii i języków. W wieku dziesięciu lat umiałam doskonale wszystkie języki. W wieku piętnastu lat umiałam doskonale sztuki walki i w stopniu średnim magie. W wieku osiemnastu lat umiałam już doskonale posługiwać się magią. Wtedy też płatni zabójcy zabili mnichów a ja zabiłam ich. Potem trafiłam tutaj. Przez rok się uczyłam. W wieku dziewiętnastu lat zaczęłam walczyć na Arenie. Codziennie walka i tak minęły trzy lata. Teraz mam dwadzieścia-dwa lata. Przechodzę drugie szkolenie na prośbę zarządu żeby podszkolić was. To tyle w sprawie mojego życia coś jeszcze?-spytałam.
-Kiedy zabiłaś pierwszego człowieka?
-W wieku piętnastu lat. Zgubiłam się w lesie. Natknęłam się na myśliwego. Musiałam go zabić inaczej już by mnie tutaj nie było.
 Na sali zapadła chwilowa cisza. Większość z tych rekrutów jeszcze nawet nie zraniła człowieka a co dopiero zabiła.
-Jaką magią władasz?-zapytał ktoś. Uśmiechnęłam się. Na to pytanie odpowiem z chęcią. Ponieważ większość osób, która to słyszy od razu zaczyna się bać.
-Inviliti.
-Niemożliwe...-powiedział któryś z rekrutów.
-Możliwe wystarczy, że jest silna-powiedział Estet.-Koniec tych pytań teraz Morrow.
-Chwileczkę!-krzyknął ktoś.-Jeszcze jedno! Kim byli twoi rodzice?
-Matka miała na imię Verea i była alkoholiczką. Ojciec miał na imię Alser i był założycielem korporacji handlowej.
-Czym handlował?
-Handlował zabójcami. Być może dlatego właśnie już nie żyje-warknęłam.
 Potem usiadłam. Shadow i Morrow mieli takie same życiorysy. Tylko jak już trafili tutaj to dostali innych nauczycieli. Stracili matkę w wieku dziesięciu lat. W wieku dwudziestu trafili tutaj. Ojca nie znali. Potem zaczęli trenować i walczyć na Arenie. Kiedy skończyli na podwyższenie wyszedł Kano.
-Przez ten rok będziecie się uczyli. Codziennie macie lekcje ze swoimi mistrzami. Oprócz tego raz w tygodniu lekcje historii i jeszcze lekcje z innymi nauczycielami. Teraz zaprowadzimy was do waszych kwater. Jak już wcześniej powiedział Estet będziecie mieszkali po trzy osoby w każdym pokoju. Jednak trzy grupy będą miały szczęście mieszkać z naszymi podopiecznymi. Za chwilę dostaniecie plan zajęć.
 Rozdano plany a potem zaprowadzono nas do naszych kwater. Mieszkałam z trzema chłopakami (jak z resztą można było się domyślić). Jeden był wysoki i szczupły. Miał rude kręcone włosy i mnóstwo piegów. Drugi był średniego wzrostu. Nie był ani silny ani zwinny. Wyglądał jak typowa ciamajda. Do tego nosił okulary i miał długie czarne włosy. Oczy miał brązowe. Trzeci był jakiś inny. Jakiś taki dziwny. Olśnienie przyszło po chwili. On był albinosem. Oni zdarzają się rzadko. Miał nienaturalnie niebieskie oczy i wręcz białą skórę. Włosy jednak były koloru blond.
-A więc jesteś Mora-to nie było pytanie a raczej  stwierdzenie.-Ja jestem Joe-powiedział chłopak o rudych włosach.-To jest Henry-pokazał na tego w okularach-a to Keinghrtam-ledwo wymówił ostatnie słowo.
 Wstałam i przywitałam się. Kiedy podchodziłam do tego albinosa skróciłam nieco jego imię.
-Cześć Kei.
-Jak mnie nazwałaś?
-Wybacz ale twoje imię jest niewymawialne więc będę ci mówiła Kei.
-Okey to nawet fajne.
-Dzięki-powiedziałam z uśmiechem.-Obejrzyjcie plany i lepiej nie spóźnijcie się na żadną lekcje bo będą was batować.
-O jezu!-jękną Joe.
 Plan był mały. Zawsze takie same lekcje. Tylko historia się zmieniała.

1.Wali z mistrzem-2 godziny od ósmej.
2.Wali z wampirem-1 godzina-dziesiąta.
3.Wali z wilkołakiem-1 godzina-jedenasta.
4.Magia-1 godzina-dwunasta.
5.Arena-1 godzina-trzynasta.
6.Historia-1 godzina-czternasta. Tylko w poniedziałki.

 -Mamy takie same plany?-spytał Henry.
-Tak-odpowiedziałam.
 Położyliśmy się do łóżek. Ogólnie do dwudziestej-drugiej mieliśmy iść spać. Ale ja byłam wyjątkiem. Mogłam wychodzić w nocy i ćwiczyć. Estet wiedział o moich snach i pozwalał mi wychodzić w nocy. Morrow mogła to robić bo robiła to żeby przyprowadzić mnie z powrotem. Shadow mógł bo wydawało się niesprawiedliwe żebyśmy my mogły a on nie.
-Jak jest na Arenie?-zapytał cicho Henry.
-To zależy-odpowiedziałam.
-Od czego?-do rozmowy włączył się Joe.
-Od tego czy walczysz czy siedzisz na widowni.
-Och...Ile się razy walczy?-spytał Kei.
-Najpierw walczysz codziennie. To znaczy na Arenie. Wychodzą czterej przeciwnicy a wychodzi tylko jeden. Walczyłam tak przez trzy lata żeby teraz przejść jeszcze jedno szkolenie. Potem będę mogła wybrać sobie zawód. No wiecie nauczyciel albo coś. Nie odejdę stąd ale... Ale nie będę musiała już zabijać. Nie wiecie jakie to uczucie patrzyć komuś w oczy wiedzieć, że ma rodzinę, żonę, dzieci a potem po prostu go zabić-skończyłam.
 Potem już się nie odzywali. W końcu nawet zasnęli. Mnie jak zawsze obudził koszmar. Poszłam na salę. Tam mieliśmy pierwszą lekcje więc zostałam tam do rana.
 Widząc minę Esteta kiedy zobaczył mnie tam rano prawie się roześmiałam. Widząc miny rekrutów, którzy weszli za nim i mnie zobaczyli prawie spadłam z pułki skalnej na, której siedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz