niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 2:Pierwszy dzień

 Zeskoczyłam z pułki skalnej. Znikła jak tylko oderwałam od niej stopę.
-Znowu?-spytał Estet z tym swoim podłym uśmieszkiem na twarzy.
-A co jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?-odpowiedziałam pytaniem.
 Sala ćwiczeń była wielkim prostokątem o wysokim suficie. Była podzielona na pół białym pasem. W pierwszej połowie stało coś na podobieństwo ringu a za nim pułki z bronią. Druga połowa była pusta i chroniona magicznie. Gdyż właśnie jej używano do ćwiczeń z użyciem magii. Stałam za linią po drugiej stronie.
-No dobra!-krzyknął Estet.-Dzisiaj dzień pierwszy. Możecie chodzić po sali i robić co chcecie! Tylko nie zróbcie sobie krzywdy! Dopiero jutro zaczną się prawdziwe lekcje!
-Czyli dzisiaj jeszcze nie walczymy?-spytałam.
-Nie dopiero jutro-odparł Estet.
 Łaziłam bez większego celu i strzelałam płomieniami w manekiny. Usłyszałam jęk więc się odwróciłam. Zobaczyłam, że Henry leżał na ziemi otoczony przez pięciu innych chłopaków. Estet musiał wyjść-pomyślałam. Podbiegłam do nich i stanęłam koło Henrego.
-Zostawcie go-warknęłam.
-Bo co nam zrobisz?-zapytał jeden a  reszta wybuchła śmiechem.-Jest nas więcej i jesteśmy silniejsi. Jakoś nie wierzę, że umiesz władać Inviliti.
 Chłopak wycelował we mnie ręką z której wystrzelił płomień. Oczy błysnęły mi jaśniej kiedy odbiłam pocisk. Moja skóra zaczęła się zmieniać w łuski. Opadłam na kolana. Kiedy otworzyłam oczy byłam już prawdziwą sobą. Czyli miałam ponad dwa metry. Wyglądałam jak lwica tylko zamiast sierści miałam złote łuski. Język miałam jak u węża i oczy też. Miałam nie cztery tylko sześć nóg. Zęby były o wiele ostrzejsze niż u zwykłych drapieżników a do tego zakrzywione do tyłu. Stanęłam na dwóch tylnych łapach z czterema pozostałymi machałam w górze. Warknęłam przeciągle.
 Napastnicy zaczęli się cofać. Położyłam się przy Henrym i kiedy ktoś chciał podejść zaczynałam warczeć. W końcu przeszedł Estet. Podszedł do mnie i przyklęknął. Wyglądał przy mnie jak dziecko. Fakt miałam ponad dwa metry co akurat działało na moją korzyść. Zmieniłam się z powrotem w swoją ludzką postać.
-Dzięki-wyjąkał Henry.
-Nie ma za co-odpowiedziałam.
-Co się stało?-spytał Estet.
-Zaatakowali Henrego więc mu pomogłam.
-Którzy?
 Pokazałam mu sprawców. Zostali ukarani. Każdy dostał po dwieście batów za to, że zaatakowali Henrego z za to, że próbowali walczyć ze mną. Uśmiechnęłam się na wspomnienie ich przestraszonych min. Piękny widok, naprawdę.
 Na następną lekcje poszliśmy do Tonego. Weszliśmy do klasy. To nie była taka typowa klasa. W pierwszej połowie  były poustawiane stare dębowe ławki. Na samym końcu wisiała tablica. Pusta przestrzeń służyła do pokazywania. Tony wszedł do klasy za nim szedł Shadow.
-Witaj klaso ,,C" dziś pokażę wam jak walczą dwa wampiry. Shadow wyjdź na środek-chłopak posłuchał i po chwili stał już na miejscu.-Mora może zechcesz pokazać im co potrafisz?
-Jasne-odpowiedziałam z uśmiechem.
 Stanęłam na przeciwko Shadowa. Chłopak pokazał kły i warknął. Zrobiłam to samo. Tym czasem Tony tłumaczył co robimy.
-Wampiry zaczynają walkę od pokazania kłów i warknięcia. W ten sposób próbują wystraszyć przeciwnika. Potem się na siebie rzucą. Zaczną gryźć. Ale wasze oczy nie wychwycą wszystkiego no chyba, że któryś z was jest wampirem.
 Tak właściwie minęła ta lekcja. Owszem potem jeszcze walczyłam  z Shadowem ale to już wszystko. Zajrzałam do planu i skierowałam się do klasy mistrza Kano. Jego klasa wyglądała tak samo jak poprzednia. Kano całą lekcje mówił o zasadach. Jak zwykle. Pierwsza lekcja u niego zawsze tak wyglądała.
 Następnie poszliśmy na lekcje magii ale nie działo się nic ciekawego. Nadszedł czas na lekcja na Arenie. Ale coś się zmienił i mieliśmy iść na historię. Jako jedyna klasa była normalna. Zwykły kwadrat z kilkoma rzędami ławek. Oraz tablicą na końcu. Kiedy zadzwonił dzwonek do klasy weszła młoda kobieta. Ubrana była w długie granatowe spodnie, białą bluzkę i marynarkę pod kolor spodni. Była niska ale w miarę chuda. Nosiła okulary i miała brązowe włosy z blond pasemkami. Trudno było uwierzyć, że kiedyś walczyła na Arenie. Rysy twarzy miała łagodne a włosy zawsze spięte w kok. To jeszcze bardziej utrudniało uwierzenie, że mogła trzymać broń w ręku. Mimo to była zabójcza na Arenie. Wiedziałam to bo już kilka razy widziałam jak ćwiczy. Rozmyślenia przerwał mi jej głos.
-Jestem Reiven i będę was uczyła historii Czterech Królestw i Areny. Dziś jest dzień zapoznawczy. Zwykle mielibyście dzisiaj o tej porze lekcje na Arenie ale trwają tam walki. Od następnego tygodnia wszystko będzie zgodnie z planem-słysząc o Arenie poruszyłam się niespokojnie. Powinnam tam być. Kiedy Reiven
to zauważyła od razu powiedziała.-Mora Estet cię tam wzywa.
 Zerwałam się z miejsca. Przebiegłam kwatery rekrutów i już byłam na miejscu. Zobaczyłam Esteta w środku. Też tam wbiegłam.
 Arena wyglądała jak wielki kwadrat otoczony fosą. Odchodziły od niego cztery mosty prowadzące na widownie. Widzowie byli bezpieczni co chroniło ich pole plazmowe. Na Arenie stał Estet i jeszcze jacyś ludzie. Olśnienie przyszło dopiero po chwili.

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 1:Cztery Królestwa/Część druga

-Teraz nasi podopieczni się przedstawią-zapowiedział Estet.-Mora ty pierwsza.
 Mętorzy usiedli. Morrow i Shadow też. Zostałam sama na środku. Miałam na sobie czarne spodnie -rurki. Do tego białą bluzkę i czarną bluzę. Bluza była zapięta i miała naciągnięty kaptur. Tak żeby nie była widać moich włosów i oczu. Rozpięłam powoli bluzę. Moje białe włosy opadły falami na ramiona. Właściwie sięgały mi do piersi. Skórę miałam normalną. Czyli nie była ani blada ani ciemna. Moje oczy były złote. Z pewnością wyróżniałam się z tłumu i to nawet bardzo. Rysy twarzy miałam łagodne.
-Jestem Mora-powiedziałam. Kiedy milczenie się przeciągało a wszyscy się na mnie gapili prawie się roześmiałam.-Może jakieś pytania?
-Z jakiego jesteś rodu?-spytał ktoś z lewej. Zacisnęłam pięści akurat tego pytania chciałam uniknąć. No ale Estet zabije mnie jeśli nie odpowiem.
-Z rodu Silvów. Jestem ostatnią, Która nosi ten tytuł.
-Opowiedz swój życiorys!-krzyknął ktoś z końca sali. Cudownie tego też wolałabym uniknąć.
-No dobra. W wieku czterech lat zabito moich rodziców. Uciekłam i natrafiłam na mnicha. Ten zabrał mnie do klasztoru Czarnej Nocy. Uczyłam się tam sztuk walki, magii i języków. W wieku dziesięciu lat umiałam doskonale wszystkie języki. W wieku piętnastu lat umiałam doskonale sztuki walki i w stopniu średnim magie. W wieku osiemnastu lat umiałam już doskonale posługiwać się magią. Wtedy też płatni zabójcy zabili mnichów a ja zabiłam ich. Potem trafiłam tutaj. Przez rok się uczyłam. W wieku dziewiętnastu lat zaczęłam walczyć na Arenie. Codziennie walka i tak minęły trzy lata. Teraz mam dwadzieścia-dwa lata. Przechodzę drugie szkolenie na prośbę zarządu żeby podszkolić was. To tyle w sprawie mojego życia coś jeszcze?-spytałam.
-Kiedy zabiłaś pierwszego człowieka?
-W wieku piętnastu lat. Zgubiłam się w lesie. Natknęłam się na myśliwego. Musiałam go zabić inaczej już by mnie tutaj nie było.
 Na sali zapadła chwilowa cisza. Większość z tych rekrutów jeszcze nawet nie zraniła człowieka a co dopiero zabiła.
-Jaką magią władasz?-zapytał ktoś. Uśmiechnęłam się. Na to pytanie odpowiem z chęcią. Ponieważ większość osób, która to słyszy od razu zaczyna się bać.
-Inviliti.
-Niemożliwe...-powiedział któryś z rekrutów.
-Możliwe wystarczy, że jest silna-powiedział Estet.-Koniec tych pytań teraz Morrow.
-Chwileczkę!-krzyknął ktoś.-Jeszcze jedno! Kim byli twoi rodzice?
-Matka miała na imię Verea i była alkoholiczką. Ojciec miał na imię Alser i był założycielem korporacji handlowej.
-Czym handlował?
-Handlował zabójcami. Być może dlatego właśnie już nie żyje-warknęłam.
 Potem usiadłam. Shadow i Morrow mieli takie same życiorysy. Tylko jak już trafili tutaj to dostali innych nauczycieli. Stracili matkę w wieku dziesięciu lat. W wieku dwudziestu trafili tutaj. Ojca nie znali. Potem zaczęli trenować i walczyć na Arenie. Kiedy skończyli na podwyższenie wyszedł Kano.
-Przez ten rok będziecie się uczyli. Codziennie macie lekcje ze swoimi mistrzami. Oprócz tego raz w tygodniu lekcje historii i jeszcze lekcje z innymi nauczycielami. Teraz zaprowadzimy was do waszych kwater. Jak już wcześniej powiedział Estet będziecie mieszkali po trzy osoby w każdym pokoju. Jednak trzy grupy będą miały szczęście mieszkać z naszymi podopiecznymi. Za chwilę dostaniecie plan zajęć.
 Rozdano plany a potem zaprowadzono nas do naszych kwater. Mieszkałam z trzema chłopakami (jak z resztą można było się domyślić). Jeden był wysoki i szczupły. Miał rude kręcone włosy i mnóstwo piegów. Drugi był średniego wzrostu. Nie był ani silny ani zwinny. Wyglądał jak typowa ciamajda. Do tego nosił okulary i miał długie czarne włosy. Oczy miał brązowe. Trzeci był jakiś inny. Jakiś taki dziwny. Olśnienie przyszło po chwili. On był albinosem. Oni zdarzają się rzadko. Miał nienaturalnie niebieskie oczy i wręcz białą skórę. Włosy jednak były koloru blond.
-A więc jesteś Mora-to nie było pytanie a raczej  stwierdzenie.-Ja jestem Joe-powiedział chłopak o rudych włosach.-To jest Henry-pokazał na tego w okularach-a to Keinghrtam-ledwo wymówił ostatnie słowo.
 Wstałam i przywitałam się. Kiedy podchodziłam do tego albinosa skróciłam nieco jego imię.
-Cześć Kei.
-Jak mnie nazwałaś?
-Wybacz ale twoje imię jest niewymawialne więc będę ci mówiła Kei.
-Okey to nawet fajne.
-Dzięki-powiedziałam z uśmiechem.-Obejrzyjcie plany i lepiej nie spóźnijcie się na żadną lekcje bo będą was batować.
-O jezu!-jękną Joe.
 Plan był mały. Zawsze takie same lekcje. Tylko historia się zmieniała.

1.Wali z mistrzem-2 godziny od ósmej.
2.Wali z wampirem-1 godzina-dziesiąta.
3.Wali z wilkołakiem-1 godzina-jedenasta.
4.Magia-1 godzina-dwunasta.
5.Arena-1 godzina-trzynasta.
6.Historia-1 godzina-czternasta. Tylko w poniedziałki.

 -Mamy takie same plany?-spytał Henry.
-Tak-odpowiedziałam.
 Położyliśmy się do łóżek. Ogólnie do dwudziestej-drugiej mieliśmy iść spać. Ale ja byłam wyjątkiem. Mogłam wychodzić w nocy i ćwiczyć. Estet wiedział o moich snach i pozwalał mi wychodzić w nocy. Morrow mogła to robić bo robiła to żeby przyprowadzić mnie z powrotem. Shadow mógł bo wydawało się niesprawiedliwe żebyśmy my mogły a on nie.
-Jak jest na Arenie?-zapytał cicho Henry.
-To zależy-odpowiedziałam.
-Od czego?-do rozmowy włączył się Joe.
-Od tego czy walczysz czy siedzisz na widowni.
-Och...Ile się razy walczy?-spytał Kei.
-Najpierw walczysz codziennie. To znaczy na Arenie. Wychodzą czterej przeciwnicy a wychodzi tylko jeden. Walczyłam tak przez trzy lata żeby teraz przejść jeszcze jedno szkolenie. Potem będę mogła wybrać sobie zawód. No wiecie nauczyciel albo coś. Nie odejdę stąd ale... Ale nie będę musiała już zabijać. Nie wiecie jakie to uczucie patrzyć komuś w oczy wiedzieć, że ma rodzinę, żonę, dzieci a potem po prostu go zabić-skończyłam.
 Potem już się nie odzywali. W końcu nawet zasnęli. Mnie jak zawsze obudził koszmar. Poszłam na salę. Tam mieliśmy pierwszą lekcje więc zostałam tam do rana.
 Widząc minę Esteta kiedy zobaczył mnie tam rano prawie się roześmiałam. Widząc miny rekrutów, którzy weszli za nim i mnie zobaczyli prawie spadłam z pułki skalnej na, której siedziałam.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 1:Cztery Królestwa/Część pierwsza

Mora miała już dwadzieścia-dwa  lata. Tak wiele zmieniło się przez ostatnie kilka, że nie wieżyła, że to naprawdę jej życie. Leżała na łóżku. Jak zawsze obudziły ją koszmary. W snach widziała tych których zabiła było ich wielu... Wiedziała, że już nie zaśnie. Miała te koszmary od siedmiu lat. Właśnie siedem lat temu zabiła pierwszego człowieka. Pamiętała to do dzisiaj i wiedziała, że nigdy nie zapomni. Wstała i poszła na sale ćwiczeń. Zawsze tak robiła. Ćwiczyła nocami ponieważ nie mogła spać. Nie wiedziała jak długo tam była ale drzwi się otworzyły. Do środka weszła Morrow. Jedyna przyjaciółka.

***

-Znów ćwiczysz?-spytała.
Nie przerwałam. Właśnie ćwiczyłam uderzenie wodą. Chociaż znałam to już na pamięć.
-Koszmary-odpowiedziałam krótko.
-Przykro mi ale musisz spać. Chociaż trochę ale musisz.
-Nie muszę-odpowiedziałam.-Jutro przyjmują nowych?
-Tak-powiedziała przeciągle Mor.-Estet powiedział, że będziemy musieli się przedstawić.
-Przedstawić?
-Taa no bo wiesz jesteśmy tu już dłużej i wiemy więcej. Więc oni będą zadawali pytania a my będziemy odpowiadali -cudownie pomyślałam ale nic nie powiedziałam.-Musimy powiedzieć jak się nazywamy a o resztę mają pytać oni.
-Założę się, że podzielą nas na trzy grupy A, B i C. ,,A" weźmie Kano i na pewno będziesz tam ty. ,,B" weźmie Tony i na pewno będzie tam Shadow. ,,C" weźmie Estet i będę tam ja.
-Skąd to wiesz?-spytała.
-Znam Esteta aż za dobrze. Poza tym umiem czytać w myślach. Która godzina?-spytałam zanim Mor zapytała o czytanie w myślach.
-Zaraz będzie ósma.
-O cholera!-krzyknęłam.-Biegniemy bo nie zdążymy na to spotkanie!
 Po chwili byłyśmy już na sali. Byli już na niej nowi rekruci. Shadow stał w koncie a nauczyciele na podwyższeniu. Poszłyśmy na sam początek i usiadłyśmy w pierwszym rzędzie. Estet wysoki mężczyzna po czterdziestce wyszedł na środek. Miał czarne włosy i lekki zarost. Jako jedyny miał ostre rysy twarzy. Kano miał dopiero trzydzieści lat. Też był wysoki ale znacznie bardziej umięśniony od pozostałej dwójki. Do tego był brunetem a jego rysy były łagodne. Na końcu był jeszcze Tony. Z pozoru niczym się nie wyróżniał. Kiedy jednak lepiej się mu przyjrzało zauważało się wiele ciekawych rzeczy. Miał wyjątkowo bladą skórę i czarne jak noc oczy. Był blondynem. Też był wysoki ale niezbyt umięśniony. Za to był szczupły. Była jeszcze jedna intrygująca rzecz. Otóż Tony był wampirem. Nikt poza nim nie znał jego prawdziwego wieku ale wyglądał na około trzydzieści-pięć.
 Estet wyszedł na środek sali. Za jego plecami stała tablica. Zapewne po to żeby podzielić się na drużyny-pomyślałam. No i jeszcze wybiorą sobie podopiecznych. Każdy rekrut by tego chciał. Ale mistrzowie już wybrali i nie zamierzają zmieniać wyboru. Z racji tego, że Estet jest magiem i najważniejszym mistrzem wybierze najsilniejszego z rekrutów.
 Zauważyłam, że ja i Morrow byłyśmy jedynymi dziewczynami na sali. Reszta to mężczyźni. Ten rok zapowiada się ciekawie-pomyślałam. Moje rozmyślenia przerwał głos Esteta.
-Witajcie-zaczął z podłym uśmiechem na twarzy.-Wszyscy wiedzą  po co tu są więc nie będę przeciągał. Za chwilę ja i moi koledzy wybierzemy sobie podopiecznych. Następnie podzielimy was na trzy grupy A, B i C. Grupę ,,A" weźmie mistrz Kano. Grupę ,,B" weźmie mistrz Tony. Grupę ,,C" wezmę ja. W każdej grupie będzie po trzydzieści osób i jeden podopieczny. Po spotkaniu zaprowadzimy was do waszych kwater. Będziecie mieszkali po trzy osoby w jednej pokoju. W jednym będą spały cztery. Za chwilę zaprezętują się wasi koledzy, których wybierzemy na podopiecznych. Działa to tak oni mówią swoje imię a potem możecie pytać o co chcecie. Zaczynajmy!
 Pozostali dwaj nauczyciele wstali i ustali po obu bokach Esteta.
-Ja jako pierwszy wybiorę-powiedział w końcu Kano.-Na swoją podopieczną wybieram Morrow.
 Dziewczyna wstała posłusznie. Były dwa powody dla których Kano wybrał właśnie ją. Pierwszy-Mor była wilkołakiem tak jak jej mistrz. Drugi-Kano znał ją już bobrze i lubił z nią ćwiczyć.
-Ja wybieram Shadowa-powiedział cicho Tony.
 Tutaj też były dwa powody. Otóż Shadow był wampirem a wampiry trzymają się razem-pierwszy. Ni i jeszcze to, że Tony po prostu go lubił-drugi. Co ciekawe Morrow i Shadow to rodzeństwo-bliźniaki. Rzeczywiście są podobni. Blada skóra, piwne oczy i brązowe włosy. Shadow jest obcięty na krótko i włosy Mor też nie są zbyt długie. Oboje do tego mają ostre rysy.
-Ja wybieram More.
 Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że tak będzie. Jako ostatni wybierał Estet. Wstałam i stanęłam przed nim tak jak Shadow i Mor przed swoimi mętorami.
(CDN...)

środa, 23 kwietnia 2014

Oficjalne otwarcie

Dzisiaj oficjalnie otwieram bloga. Pojawił się już prolog a w najbliższym czasie pojawią się pierwsze rozdziały. Strona z bohaterami i zwierzętami będzie jeszcze ulepszona. Nie pozwalam także na kopiowanie moich opowiadań. Zachęcam do komentowania. To już chyba wszystko. Życzę miłej zabawy!

Prolog:Sny


...sny...

Sny nawiedzają w środku nocy...
Sny to przez nie budzisz się z krzykiem...
Sny to one są koszmarami...
Sny mogą być dobre ale mogą być też złe...

Ale żeby mieć dobre sny trzeba być dobrym... a większość jest zła...

Świat się zmienił. Podzielił na Cztery Mocarstwa:
*Każde próbowało zniszczyć pozostałe.
*Każde myślało, że jest lepsze od innych.
*Każde chciało być najsilniejsze.
*Każde chciało rozlewu krwi.
*Każde chciało władzy absolutnej.

Kiedy królowie zrozumieli, że nie wygrają zebrali się i ustanowili nowe prawa. Wojny się skończyły ale rozlew krwi trwał dalej...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Witam!

Serdecznie witam na moim blogu! Mam nadzieje, że się spodoba i jeszcze wrócicie żeby znów poczytać. Dopiero jutro pojawią się wpisy i pierwsze rozdziały. Do tego czasu postaram się jeszcze ulepszyć bloga.